Blog > Komentarze do wpisu
Esther Perel - Sekret namiętności w długotrwałym związku (prezentacja na TED)Jeżeli ktoś z Was ogląda prezentacje na TED, być może natrafił na ten wykład. Jeśli TED-a nie znacie, to warto, abyście tego wysłuchali, bo to same mądre rzeczy, z którymi w pełni się zgadzam.
Poniższy tekst nie jest mojego autorstwa. Autorką jest Esther Perel, pisarka i badaczka, która wystąpiła na TEDzie w lutym 2013 roku. Wklejam link do strony, na której udostępniona jest sama prezentacja autorki wraz z informacjami o niej. Naprawdę warto zobaczyć. http://naszlaku.org/estherperel/ Pozwoliłam sobie przepisać cały tekst z jej prezentacji, gdyż uznałam go za bardzo wartościowy. Myślę, że wielu osobom może ten wykład pomóc. Niektórym (ja się do takich zaliczam) łatwiej jest zrozumieć tekst pisany niż mówiony. Poza tym, gdy się ma spisany tekst łatwiej jest wrócić do konkretnego, interesującego nas fragmentu, przeczytać go choćby i kilka razy w razie potrzeby, a potem głębiej się nad nim zastanowić. Można też skopiować fragment i przesłać komuś, na kim nam zależy. Do wspólnego przemyślenia i przedyskutowania. Jednak w przypadku kopiowania całego lub fragmentu tekstu bardzo proszę, by pamiętać o podpisaniu go nazwiskiem autorki.
"Dlaczego dobry seks blaknie w związkach wciąż bardzo kochających się? I dlaczego intymność nie gwarantuje dobrego seksu wbrew powszechnemu przekonaniu? Czy możemy pragnąć tego, co już mamy? (Oto pytanie za milion dolarów.) Dlaczego to, co zakazane, jest tak erotyczne? Co w przekraczaniu norm czyni pożądanie tak silnym? Dlaczego seks tworzy dzieci, a dzieci sprowadzają na związek erotyczną katastrofę? Dzieci, to śmiertelny cios dla erotyki. Czyż nie? Co czujesz, gdy kochasz, a co, gdy pożądasz? Jaka jest różnica?
Oto niektóre z pytań w centrum moich badań natury erotycznego pożądania i powiązanych z nim dylematów współczesnej miłości. Podróżując po świecie zauważyłam, że wszędzie dokąd dotarł romantyzm, występuje kryzys pożądania. Kryzys pożądania, rozumianego jako akceptacja potrzeby, jako ekspansja indywidualności, wolnego wyboru, preferencji i tożsamości pożądania, które stało się centralną koncepcją współczesnej miłości indywidualistycznych społeczeństw. Po raz pierwszy w historii ludzkości próbujemy doświadczyć seksualności w długiej perspektywie, nie z chęci posiadania 14 dzieci, co wymagałoby urodzenia jeszcze większej ilości, żeby uwzględnić ich śmiertelność, i nie dla spełnienia kobiecego, małżeńskiego obowiązku. Po raz pierwszy chcemy seksu na lata, wraz z przyjemnością i kontaktem wypływającymi z pożądania.
Co podtrzymuje pożądanie? Dlaczego to takie trudne? U podstawy podtrzymania pożądania w trwałym związku leży pogodzenie dwóch fundamentalnych potrzeb ludzkich. Z jednej strony bezpieczeństwo, przewidywalność, niezawodność, pewność, trwałość, czyli wszystkie te stabilizujące doświadczenia, które nazywamy DOMEM. Ale zarówno mężczyźni jak i kobiety mają równie silną potrzebę przygody, nowości, tajemnicy, ryzyka, niebezpieczeństwa, czegoś nieznanego, nieoczekiwanego i zaskakującego, a więc WĘDRÓWKI i PODRÓŻY.
Pogodzenie potrzeby bezpieczeństwa z potrzebą przygody w jednym związku, w czymś, co zwiemy „namiętnym małżeństwem”, należało do pojęć przeciwstawnych. Małżeństwo było instytucją ekonomiczną z partnerstwem na całe życie w kwestii posiadania dzieci, statusu społecznego, dziedziczenia i wzajemnego towarzystwa. Obecnie chcemy, aby partner nadal zapewniał wszystkie te rzeczy, ale ponadto był najlepszym przyjacielem, zaufanym powiernikiem, namiętnym kochankiem, a żyjemy dwa razy dłużej. Wymagamy od jednej osoby aby dawała to wszystko, co kiedyś dawała cała wieś. Daj mi przynależność, tożsamość i ciągłość, ale daj mi również transcendencję, tajemniczość i zachwyt - czyli wszystko w jednym. Daj mi komfort i napięcie. Daj mi nowość i daj mi zażyłość. Daj mi przewidywalność i niespodziankę. Tego oczekujemy z nadzieją, że gadżety i bielizna nam pomogą. Oto egzystencjalna rzeczywistość.
Myślę, że kryzys pożądania to często kryzys wyobraźni.
Jaki jest związek pomiędzy miłością i pożądaniem? Bo w tym leży tajemnica erotyzmu. Gdybym miała opisać miłość jednym słowem, byłby to czasownik „mieć”. A słowem wiążącym się z pożądaniem byłoby „chcieć”. Chcemy zminimalizować różnice i dystans. Chcemy neutralizować napięcia. Chcemy bliskości. Ale w pożądaniu nie chcemy powrotu do tego, co znamy. To, co przesądzone z góry, nie podtrzymuje zainteresowania. W pożądaniu chcemy kogoś innego, po drugiej stronie, kogo możemy odwiedzić, z kim możemy spędzić trochę czasu. W namiętności chcemy mostu do przebycia. Innymi słowy mówię czasem, że ogień potrzebuje powietrza. I gdy mówię tak, brzmi to może nieco abstrakcyjnie.
Odwiedzając ponad 20 krajów ze swoją książką: „Inteligencja erotyczna. Seks, kłamstwa i domowe pielesze”, pytałam ludzi nie o fascynację seksualną jako taką, ale o pociąg do partnera. Z wyjątkiem jednej, powtarzało się kilka odpowiedzi.
Pierwsza grupa. Partner pociąga mnie najbardziej, kiedy jest daleko, kiedy jesteśmy oddzieleni, kiedy ponownie się łączymy. czyli kiedy odzyskuję zdolność do wyobrażenia sobie siebie z partnerem, kiedy moja wyobraźnia ożywa i kiedy mogę zakorzenić ją w nieobecności i tęsknocie, czyli jednym z głównych składników pożądania.
Druga grupa jest nawet bardziej interesująca. Partner pociąga mnie najbardziej, kiedy jest w pracowni lub na scenie, kiedy jest w swoim żywiole i robi coś, czym się pasjonuje, kiedy jest duszą towarzystwa przyciągającą innych, kiedy bryluje na przyjęciu. Czyli gdy widzę partnera promiennego i pewnego siebie. Kiedy emanuje energią sam z siebie. Prawdopodobnie to największa podnieta ze wszystkich. Przy okazji, ludzie rzadko o tym mówią, kiedy stapiają się w jedność z pięcioma centymetrami odstępu między sobą (i kto wie, ile to w calach?), chodzi też o sytuację, gdy partner jest daleko i nie możemy się z nim widzieć. Kiedy patrzę z wygodnego dystansu, kiedy ta osoba - już tak swojska i znana - staje się znowu trochę tajemnicza i nieuchwytna. To właśnie w tej przestrzeni pomiędzy mną, a drugą osobą leży erotyczny entuzjazm i pożądanie, leży nasz ruch ku sobie. Ponieważ czasami (jak powiedział Proust) „tajemniczość nie polega na podróżowaniu do nowych miejsc, ale patrzeniu „nowymi oczami”. Widząc partnera, gdy samodzielnie robi coś, w co jest całkowicie zaangażowany, od razu doznaję zmiany perspektywy i jestem otwarta na tajemnice, które żyją tuż obok.
Co istotne, w tym opisie drugiej osoby, albo samego siebie, nie ma poczucia niedostatku i braku w pożądaniu. Nikt nikogo nie potrzebuje. W pożądaniu nie ma troszczenia się i opieki. Troszczenie się, to silna miłość i jest ono silnym anty-afrodyzjakiem. Jeszcze nie widziałam osoby podnieconej kimś, kto jej potrzebuje. „Chcenie” - to coś innego. „Potrzebowanie” - to koniec. Kobiety wiedziały o tym od zawsze, ponieważ cokolwiek wiąże się z rodzicielstwem, prowadzi zwykle do osłabienia erotycznego napięcia. I są ku temu powody.
I trzecia grupa odpowiedzi. Partner pociąga mnie, gdy jestem zaskoczony, kiedy razem się śmiejemy. Dzisiaj w biurze ktoś powiedział mi, że pożądamy też, kiedy „on ma na sobie smoking”, a ja odparłam, że „albo smoking, albo buty kowbojskie”. Zasadniczo chodzi COŚ NOWEGO. Nie chodzi o nowe pozycje ani o repertuar technik seksualnych. Chodzi o to, jakie części siebie pokażemy. Jakie aspekt siebie demonstrujesz.
Można powiedzieć, że seks nie jest czymś, co się robi. Seks jest miejscem, przestrzenią, w którą się wchodzi, wewnątrz siebie i z kimś drugim, lub z innymi.
Dokąd udajesz się w seksie? Z jakimi aspektami siebie wchodzisz w kontakt? Co pragniesz wyrazić?
Czy to miejsce na transcendencję i duchowe połączenie? Czy to miejsce na nieprzyzwoitość? Bezpieczną agresję? Czy na poddanie się i zrzucenie odpowiedzialności za wszystko? Czy możesz tam wyrażać pragnienia z dzieciństwa? Co się wyłoni? Chodzi o specyficzny język, a nie tylko zachowanie. Interesuję się właśnie poetyką tego języka. Dlatego zaczęłam badać pojęcie erotycznej inteligencji. Zwierzęta uprawiają seks. To sedno. Naturalny, biologiczny instynkt. Ale my jesteśmy jedynym gatunkiem, który prowadzi ŻYCIE EROTYCZNE, czyli seksualność przeistaczaną ludzką wyobraźnią. Jako jedyni możemy kochać się godzinami, doznawać rozkoszy, wielokrotnych orgazmów, i to nawet nie dotykając nikogo, a po prostu korzystając z wyobraźni. Wystarczy aluzja. Nie musimy nawet nic robić. Możemy doświadczać tej potężnej mocy OCZEKIWANIA, zdolności wyobrażania sobie, jakby to się naprawdę działo i doświadczania tak, jakby się coś działo, podczas gdy nic się nie dzieje, a jednocześnie dzieje się wszystko.
Rozmyślając o erotyce zaczęłam myśleć o poetyce seksu. Jeśli istnieje inteligencja seksualna, to można ją rozwijać. Co się na to składa? Wyobraźnia, swawolność, nowość, ciekawość, tajemniczość. Ale centralny składni, to element związany z wyobraźnią.
Aby zrozumieć pożądanie i to, co je podtrzymuje w związkach nacechowanych erotycznym iskrzeniem, musiałam powrócić do pierwotnej, mistycznej definicji erotyzmu i rozpatrzyć jego odwrotność, czyli traumę. Przeanalizowałam grupę, w której dorastałam, czyli społeczność osób ocalałych z Holocaustu żyjących w Belgii. W mojej społeczności były dwie grupy - ci, którzy nie umarli i ci, którzy powrócili do życia. Nieumarli prowadzili życie przyziemne, nie potrafili doświadczać przyjemności nie umiejąc ufać. Czując się niepewnie, będąc zmartwionym, nie można podnieść głowy i wzbić się w tę pełną wyobraźni przestrzeń swawoli i bezpieczeństwa. Ci, którzy powrócili do życia, to ci, którzy zrozumieli erotykę jako antidotum na śmierć. Wiedzieli, jak pozostać żywym.
Pracując z parami dotkniętymi brakiem seksu, czasami słyszałam: „chcę więcej seksu”, ale generalnie ludzie chcieli seksu lepszego i poczucia żywiołowości, żywotności, odnowy, witalności, z erotyką, z energią, które seks im kiedyś przynosił. Albo mieli nadzieję, że przyniesie. Zaczęłam zadawać inne pytania. „Zamykam się, kiedy...” „Wyłączam swe pragnienia, kiedy...”
Bo to nie to samo, co sformułowanie, co: „Odstręcza mnie, kiedy...” lub: „Zniechęcasz mnie, kiedy...” Oto, co ludzie mówili:
„Wyłączam się seksualnie, kiedy czuję się martwy w środku, kiedy nie podoba mi się moje ciało, kiedy czuję się staro, kiedy brakuje mi czasu dla siebie, nawet czasu, żeby spytać „co słychać?”, kiedy nie wychodzi mi w pracy, kiedy brak mi poczucia własnej wartości i czuję się do niczego, kiedy czuję, że nie mam prawa chcieć, brać, zaznawać przyjemności.”
Następnie odwróciłam pytanie. „Podniecam się, kiedy...”, ponieważ na ogół ludzie lubią mówić: „podniecasz mnie”, „to mnie podnieca”, ale w takim stwierdzeniu nie ma miejsca na „ja”. Jeśli czujesz się martwy w środku, nie ma znaczenia, jak bardzo postara się twój partner w Walentynki. Nie zrobi to różnicy. Dzisiaj u ciebie zamknięte. A zatem „podniecam się, kiedy...”, „włączam pożądanie, przebudzam się, kiedy...” W tym paradoksie między miłością i pożądaniem wydaje się niezrozumiałe, że składniki pielęgnujące miłość takie jak wzajemność, odwzajemnianie, opiekuńczość, troska, odpowiedzialność za drugą osobę, że właśnie one dławią pożądanie. Ponieważ pożądanie przychodzi z falą uczuć nie będących faworytami miłości. Zazdrość, zaborczość, agresja, siła, dominacja, nieprzyzwoitość, rozrabianie. Większość z nas podnieca się w nocy tym, przeciwko czemu demonstrujemy za dnia. Umysł erotyczny nie jest poprawny politycznie. Jeżeli każdy fantazjowałby o łóżku zasypanym płatkami róż, nie byłoby tak interesujących rozmów na ten temat. W naszym umyśle dzieje się cała masa rzeczy, których nie zawsze potrafimy poruszyć z osobą, którą kochamy. Myślimy, że miłość wiąże się z bezinteresownością, a jednak pożądanie wiąże się z dawką samolubstwa w najlepszym tego słowa znaczeniu, w sensie kontaktu z własnym „JA” w obecności drugiej osoby. Staram się to przedstawiać w ten sposób z uwagi na potrzebę pogodzenia dwóch wrodzonych zestawów potrzeb. Rodzimy się z tym. Potrzeba połączenia i potrzeba odrębności, bezpieczeństwa i przygody, poczucia wspólnoty i autonomii.
Pomyśl o małym dziecku na twoich kolanach. Jest wygodnie zagnieżdżone i bezpieczne, ale, jak wszyscy z nas, w pewnym momencie potrzebuje wyjść w świat aby odkrywać i badać. To początek pożądania, potrzeba ciekawości i odkrywania. W pewnym momencie dziecko patrzy na ciebie i jeśli ty mówisz: „Słuchaj, świat jest wspaniałym miejscem Ruszaj! Jest tam tyle fajnych rzeczy”. Wtedy dziecko może odwrócić się od nas i doświadczać na raz połączenia i odrębności. Może eksplorować w wyobraźni, w ciele, z poczuciem zabawy, cały czas wiedząc,że kiedy powróci, to ktoś będzie czekał. Ale jeśli ktoś powie: „Jestem zaniepokojony i przygnębiony. Mój partner od dawna przestał się o mnie troszczyć. Co fajnego może być na świecie? Między nami mamy chyba wszystko, czego potrzeba?” Występuje wtedy kilka reakcji, które wszyscy umiemy rozpoznać. Część z nas powróci lub powróciła dawno temu. Dziecko numer jeden, które powraca, wyrzeka się części siebie, aby nie utracić drugiej osoby. Stracę wolność, by nie stracić związku. Nauczę się kochać w sposób obarczony dodatkowym zmartwieniem, dodatkową odpowiedzialnością i dodatkową ochroną. Nie będę wiedział, jak ciebie opuścić w celu zabawy, doświadczenia przyjemności, odkrywania, wstępowania wewnątrz siebie. Można to przetłumaczyć na język dorosłych. Zaczyna się to w młodym wieku i utrzymuje w życiu seksualnym. Dziecko numer dwa powraca, ale ciągle spogląda do tyłu. „Czy jeszcze tam jesteś? Czy mnie zbesztasz, skrzyczysz? Czy będziesz na mnie zła?” Te dzieci mogą odejść, ale nigdy nie do końca. Są to często ludzie, którzy mówią, że na początku było super podniecająco. Ponieważ na początku rozwijająca się intymność nie była jeszcze na tyle silna, aby doprowadzić do spadku pożądania. Im bardziej połączony i odpowiedzialny się czuję, tym mniej potrafię zapomnieć się przy tobie. Trzecie dziecko nie powraca.
Podtrzymanie namiętności w związku to dialog przeciwieństw. Z jednej strony chcesz bezpieczeństwa, żeby iść. Z drugiej strony, jeśli nie możesz pójść i zaznawać przyjemności, nie możesz szczytować i mieć orgazmu, nie podniecasz się, bo jesteś w ciele i w głowie swojego partnera, a nie u siebie.
Jeśli chodzi o dylemat pogodzenia tych dwóch, odmiennych, fundamentalnych potrzeb, przekonałam się, że erotyczne pary kultywują kilka rzeczy. Po pierwsze - mają seksualną prywatność. Rozumieją, że każdy ma swoją własną, erotyczną przestrzeń. Rozumieją też, że gra wstępna zaczyna się nie pięć minut przed seksem, a z końcem poprzedniego orgazmu. Rozumieją, że erotyka nie polega na głaskaniu. Chodzi o zostawienie "fotela kierowniczego" i „programu sprawnościowego”. W przestrzeni erotycznej przestajesz być przykładnym obywatelem, wykonującym zadania i odpowiedzialnym. Odpowiedzialność i pożądanie po prostu nie idą z sobą w parze. Erotyczne pary rozumieją, że pasja zwiększa się i zmniejsza, jak fazy i zaćmienia księżyca. Ale pary te wiedzą, jak wskrzesić pasję z powrotem, ponieważ zdemistyfikowały wielki mit o spontaniczności spadającej nagle z nieba podczas odkurzania, jak deus ex machina. W długotrwałym związku wszystko, co miało się wydarzyć, już się wydarzyło. Zaangażowany seks jest seksem z premedytacją. Jest świadomy i celowy. Skupienie i obecność."
Esther Perel
piątek, 05 lipca 2013, marcelina.m
Polecane wpisy
TrackBack
Komentarze
Gość: tomciopaluch, *.dynamic.gprs.plus.pl
2013/09/17 07:33:15
żyjesz?
Gość: joanna, *.dynamic.gprs.plus.pl
2013/10/29 13:39:10
Marcelino, powinnaś pisać.
Nawet nie spróbuję Ci opowiedzieć, ile do mojego życia wniosło Twoje pisanie. 2013/10/29 16:42:34
Jeszcze nie.
Jeszcze nie chcę. Ale kiedyś, w przyszłości... Kto wie? Na razie postanowiłam zadbać o swoje zdrowie. Bardzo dużo też pracuję (publikuję, nagrywam, komponuję, uczę) i próbuję strzepnąć ze skrzydeł resztki przeszłości. W końcu po co mi taki balast? Relacje uczuciowe w naszym związku powoli się stabilizują. Nie odważę się na razie napisać, że jest dobrze, ale z całą pewnością już nie jest źle. Wciąż się lubimy. Staramy się być dla siebie przyjaciółmi. I to się udaje. Marcelotek wciąż ma dwoje rodziców. Rośnie na wspaniałego, bardzo mądrego, dojrzałego i troskliwego chłopca. A mnie rośnie serce - z dumy. Swoje już napisałam. Teraz czas na inne sprawy, ważniejsze, niż pisanie bloga. A jeśli bym się kiedyś miała nudzić, to z pewnością zacznę znów pisać. Przytulam i dziękuję za pamięć! Marcelina 2013/10/29 22:24:24
To niesamowite, że piszesz komentarze właśnie w te dni, kiedy po długim czasie tu zaglądam. ;)
Trzymam kciuki. PS gdzie publikujesz? 2013/10/30 09:55:35
Piszę głównie dla dzieci.
Mam w Polsce kilka zaprzyjaźnionych wydawnictw z którymi stale współpracuję już od ponad dziesięciu lat. Piszę dla nich (często na zamówienie) piosenki, wiersze, bajki, opowiadania dla dzieci. Ostatnio piszę też sporo drobnych utworków na fortepian. Odkąd zaczęłam dawać lekcje gry na fortepianie, zaczął mi bardzo doskwierać brak dostępu do biblioteki z nutami. Jedtem więc poniekąd zmuszona pisać sama to, czego potrzebuję, a czego nie mogę kupić/znaleźć. Od jakiegoś czasu zaczęłam też sama przygotowywać i nagrywać aranżacje swoich piosenek. Wydawnictwa kupują, wydają i proszą o jeszcze. Tak więc ostatnio się nie nudzę. Bardzo twórczo spędzam czas (o ile tylko zdrowie mi na to pozwala). Pozdrawiam serdecznie! Marcelina 2013/11/24 20:47:20
Z tego co wiem to opadające z czasem emocje i brak satysfakcji można tłumaczyć adaptacją sensoryczną. Dotyczy to nie tylko erotyki ale generalnie reakcji na bodźce, która początkowy stymulują z czasem jednak się na nie uodparniany. Dotyczy to światła i reakcji źrenic, reakcji na temperaturę, ból ale i erotyki. A czas przez który reagujemy czyli te kilka pierwszych lat, około 4 jest związany z tym że natura dba oto by się związek utrzymał dopóki potomstwo nie będzie miało większych szans na przeżycie bez ojca. A po 4-7 latach da radę i wtedy ojca można uwolnić żeby zaczął mieszać geny gdzie indziej. Straszne to jak się tak instrumentalnie na wszystko spojrzy. Wole jednak dawkę emocji :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na www.KarminowaDama.pl
Gość: Qlka, *.246.66.119.skyware.pl
2013/12/24 15:29:36
Czy Marcelina pisze gdzieś indziej? Jeśli tak to czy można wiedzieć gdzie?
Gość: Aga-ta, 78.11.38.*
2014/05/04 16:37:17
Marcelina, odezwij się. Życzę dużo zdrowia. Czy borelioza odpuściła ?
2014/10/29 15:09:58
Świetny blog. Mocny ale dobry
|
|